poniedziałek, 9 lipca 2012
Z cyklu 'mój pierwszy raz' - pierwszy dzień w pracy
Dzisiaj byłem pierwszy raz w mojej nowej pracy. Wszyscy naokoło mówią mi, że jestem 'lucky boy', ponieważ chodzę do pracy piechotą i zajmuje mi to nie więcej niż 20 minut. Większość praktykantów pracuje po azjatyckiej stronie Stambułu więc dojeżdżają do pracy od godziny do nawet trzech. Ja spaceruję i podziwiam Maslak - biznesową dzielnicę Stambułu. Warszawa ze swoją małomiasteczkową megalomanią i zachwytem pałacem kultury może się schować - Maslak wygląda jak część Manhatanu albo londyńskie City. Mimo to idąc do pracy udało mi się zobaczyć żółwia i jaszczurkę :D Ludzie w firmie są bardzo serdeczni, a co najważnie wyłamują się z kanonu tureckiego i całkiem nieźle mówią po angielsku... ;) Niewiele dzisiaj wprawdzie zrobiłem, ale udało mi się poznać część pracowników i biuro, w którym będę pracował. Dowiedziałem się także, że projekt, przy którym będę pracował dotyczy komunikacji radiowej dla drugiej linii warszawskiego metra (jaki ten świat jest mały... ^^). Niestety do pracy dostałem komputer z systemem operacyjnym w znakomicie znanym mi języku tureckim, zatem od jutra postanowiłem przychodzić z własnym sprzętem. W akademiku ciągle jeszcze nie mam neta więc korzystam z uprzejmości kolegów praktykantów, którzy wprowadzili się wcześniej. Mam nadzieję, że jutro uda mi się to załatwić w drodze do pracy (trzeba odwiedzić w tym celu rektorium czy coś w tym stylu - masakra jakaś...). Jako, że bez neta nie bardzo miałem co robić, pozwiedzałem trochę okolicę - większość okolicznych ulieczek już poznałem i zaczynam się czuć tu coraz pewniej. Zajrzałem też do centrum handlowego zakupić kubek jakiś. Adem mówił, że jest to popularne miejsce i wielu ludzi przychodzi tam oglądać tureckich celebrytów robiących zakupy. Ja tam żadnej znajomej twarzy nie widziałem - widocznie mam pecha... :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz