sobota, 21 lipca 2012

W Olympos w przeddzień Igrzysk Olimpijskich


Wczoraj wieczorem poszliśmy do bardzo fajnej knajpki w Antalyi. Była ulokowana na dziedzińcu między budynkami na starym mieście, na środku rosły drzewa, nad głowami niebo. Co więcej była muzyka na żywo - śpiewała dziewczyna z bardzo mocnym głosem (i bardzo ładnymi nogami ^^) i na szczęście głównie przeboje światowe, a nie tureckie. Potem niestety zapadła decyzja o przeniesieniu się do jakiegoś klubu, a że nie bardzo miałem siły ani ochotę na balety to postanowiłem wrócić do hotelu i odespać troszkę ostatnie parę dni.

Dzisiaj natomiast pojechaliśmy do Olympos (nie mylić z Olimpią, ojczyzną Igrzysk Olimpijskich ;)). Są to ruiny antycznego miasta, położonego nad samym Morzem Śródziemnym. Bardzo malownicze, ale niestety zapomniałem zgrać zdjęcia przed zejściem do lobby, a nie chce mi się wracać do pokoju po aparat. Dlatego też wrzucam zdjęcie z wczoraj, z równie starego amfiteatru w Aspendos (niestety troszkę źle wykadrowane, ale wybaczcie mi - robiłem je przez dziurę w bramie :D). Wracając do Olympos, Plaża jest bajeczna - kamyczki, cień rzucany przez ogromną skarpę i idealna temperatura wody. Niestety nie najlepiej znoszę pływanie w słonej wodzie więc zadowoliłem się przesiadywaniem w wodzie przy brzegu i masażem falami ;) Niesamowite uczucie - polecam :D

Przy okazji - wczoraj zaczął się ramadan. O ile Turcy nie bardzo się tym przejmują i pałaszują przez cały dzień ile w lezie to koledzy z prawdziwie muzułmańskich krajów (Oman, Jordania) całymi dniami poszczą. Podziwiam ich silną wolę - cały dzień bez jedzenia i picia (nawet kropli wody przy 40-stopniowym upale), podczas gdy cała reszta towarzystwa sobie niczego nie żałuje. Co więcej wcale nie wyglądają na zagłodzonych - pływają, żartują z nami, tryskają humorem. A tak w ogóle muzułmanie to strasznie pozytywni ludzie, ale oczywiście wszyscy postrzegają ich przez pryzmat ekstremistów wysadzających się pod amerykańskimi ambasadami - smutne i bardzo krzywdzące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz