poniedziałek, 23 lipca 2012

Antalya - podsumowanie


Dzisiejszego posta poświęcę podsumowaniu naszej wycieczki do Antalyi. Spędziliśmy tam w sumie 4 dni i 3 noce. Pogoda była wyśmienita, w końcu to najgorętszy region Turcji.

W telegraficznym skrócie plan naszej wycieczki. Pierwszego dnia mieliśmy rafting, troszkę plażowania, a wieczorem rejs po zatoce. Drugiego dnia odwiedziliśmy rajskie wodospady, kąpaliśmy się w wodospadach i w turkusowej rzeczce nieznanej dla zdecydowanej większości osób odwiedzających Turcję, a nawet tych mieszkających tam na stałe; wieczorem oczywiście nocne życie. Trzeciego dnia byczyliśmy się na plaży pośród starożytnych ruin Olympos (na zdjęciu widok z ruin w kierunku plaży), a wieczorem świętowanie urodzin Nour w przystani. Ostatniego dnia już po wykwaterowaniu parę godzin w przybrzeżnej knajpce w Antalyi i relaks przed podróżą powrotną.

A teraz krótka recenzja. Według mnie wyjazd był zorganizowany świetnie, a jego cena (350 TL = 676 PLN) jak na 4-dniowy urlop pełen atrakcji wydaje się wręcz śmieszna. Za tą kwotę mieliśmy noclegi w bardzo fajnym hotelu (na oko ze 3 gwiazdki) blisko centrum miasta, przejazd z i do Stambułu, busy na miejscu, które woziły nas gdzie tylko chcieliśmy, kompletne wyżywienie i wszystkie atrakcje (których nie brakowało, wystarczy spojrzeć na przytoczony powyżej plan). Płaciliśmy ekstra tylko za napoje i zachcianki.

Żeby nie było tylko ochów i achów parę minusów ;) Największy to podróże busem Stambuł-Antalya - bite 12 h w jedną stronę. Bardzo męczące, ale miało to także swoje pozytywne strony - dzięki temu mieliśmy własne busy na miejscu i byliśmy niezależni od przewoźników. Drugi minus to będąc w Antalyi, praktycznie jej nie widzieliśmy - większość atrakcji była w okolicy (kolejne godziny w busie...), a do miasta wracaliśmy głównie na nocleg i nocne życie. Samo miasto (na tyle na ile zdążyłem go zobaczyć) też rozczarowuje. Jest tam taki komunistyczny system budownictwa - nastawiony na jak największą ilość miejsc noclegowych dla licznych turystów, bez spójnej wizji i pomysłu. Dosłownie komunistyczna architektura - niemal wszystkie budynki-pudełka wyglądają tak samo. Spodziewałem się czegoś więcej po trzecim najczęściej odwiedzanym miejscu na świecie - Stambuł podoba mi się znacznie bardziej.

Poza tymi kilkoma minusami całokształt wyjazdu oceniam jako 'świetnie' i bardzo polecam Antalyę (bardziej region niż miasto) na kilkudniowy pobyt - naprawdę można się porządnie zrelaksować i wypocząć (w szczególności na bajecznych plażach, których tu nie brakuje). Wybierzcie jednak inną porę, bo lipiec-sierpień to najgorętsze miesiące i temperatura przekracza 40 stopni ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz