niedziela, 8 lipca 2012
No i dojechałem :D
Z lekkim opóźnieniem, ale koniec końców dotarłem! :) Pierwszy lot samolotem też nie był taki straszny... ( Poza lądowaniem w Stambule, bo lotnisko jest w takim miejscu, że myślałem, że będziemy wodować :D) Oczywiście było tak tłoczno, że się rozminałem z Ademem, który miał mnie odebrać z lotniska, ale od czego są telefony... ;) Mieszkam dokładnie na drugim końcu europejskiej części Stambułu, patrząc z perspektywy lotniska więc dotarcie do akademika, w którym będę przez najbliższe dwa miesiące mieszkał zajęło dłuższą "chwilę", ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - zobaczyłem kawałek miasta i zapoznałem się z funkcjonowaniem komunikacji miejskiej. Przy okazji wstąpiliśmy także coś zjeść więc udało mi się spróbować czegoś z kuchni tureckiej. Adem mówił, że jest to nazywane 'turkish pizza' - tureckiej nazwy niestety nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Smakowało świetnie - chyba pokocham tutejszą kuchnię. Sam akademik, w którym przyjdzie mi mieszkać wygląda całkiem nieźle, mam pojedynczy pokój, jest czysto schludnie - no i zamieszkały jest chyba wyłącznie przez praktykantów z całego świata, więc przynajmniej sobie pogadam po angielsku, co wcale nie jest takie proste w Stambule :D Poza Ademem nie spotkałem żadnego Turka, z którym szłoby się dogadać po angielsku. Jest to o tyle irytujące, że głupia wyprawa po wodę zajęła mi chyba ze 40 minut (chociaż centrum handlowe jest naprzeciwko...), ponieważ nikt nie był mi w stanie odpowiedzieć na pytanie, gdzie mogę kupić wodę... Tak więc chęć nauczenia się tureckiego powoli zamienia się w konieczność... Tyle na dzisiaj - trzeba iść spać, bo jutro pierwszy dzień w pracy - mam nadzieję, że tam ktoś mówi po angielsku :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz