poniedziałek, 30 lipca 2012

Tureckie "udogodnienia"


Dzisiejszą notkę poświęcę temu, jak Turcy potrafią 'ułatwić' sobie życie.

Zacznę od sposobu picia herbaty (nomen omen bardzo dobrej), która jest tutaj nieodzownym elementem dnia, a w szczególności posiłku. Herbatę podaje się tutaj tradycyjnie w szklaneczkach w kształcie tulipanów. Bardzo ładnie to wygląda, ale jest piekielnie niepraktyczne. Szkło bardzo szybko nagrzewa się od wrzątku i niemożliwością jest utrzymanie takiej szklanki w palcach dłużej niż sekundę.  Skutecznie to odbiera (przynajmniej mi) chęć delektowania się smakiem naparu, ponieważ myśli się tylko o tym, żeby jak najszybciej pociągnąć łyka i odstawić parzące szkło na stół. Dużo lepiej według mnie do picia gorących napojów nadają się jednak naczynia z uchem... Nawiasem mówiąc, skąd Polacy wymyślili słowo 'herbata' pozostaje dla mnie ogromną zagadką... W każdym języku jest to jakaś wariacja na temat słowa 'tea' albo 'czaj', tylko u nas ktoś sobie wymyślił nazwać ów napój 'herbatą'... Nawet w suahili jest to 'chai'... ;]

Drugą rzeczą, która mnie dziwi jest to, że drzwi do toalet otwierają się do wewnątrz. O ile samo wejście jeszcze nie nastręcza trudności, to wyjście potrafi być czasem kłopotliwe. Bardzo mnie ciekawi, jak otyli ludzie sobie z tym radzą, skoro nawet ja mam z tym problemy... ;) Pominę już przy tym kwestię, że tradycyjna ('osmańska') toaleta to po prostu dziura w ziemi :D Na szczęście nie dane było mi jeszcze zaznać wątpliwej 'przyjemności' korzystania z niej więc nie mogę podzielić się z wami moimi wrażeniami :D

Jeszcze jedna rzecz chodziła mi po głowie, ale zapomniałem - jak kiedyś sobie przypomnę to na pewno napiszę ;) A tymczasem zostawiam was ze zdjęciem Hagia Sofia... :)

2 komentarze:

  1. Otyły wchodzi do dziury, otiwiera drzwi, wychodzi z dziury i zamyka drzwi - dzięki temu ma motywację, żeby schudnąć :P

    OdpowiedzUsuń