czwartek, 2 sierpnia 2012
Praktyki
Dzisiaj dostałem swoją pierwszą wypłatę w Turcji :) A jako, że coś trzeba będzie z tymi pieniążkami zrobić, to jutro po pracy odwiedzę Istinye Park (na zdjęciu), a na weekend zaplanowałem wizytę na najsłynniejszych stambulskich bazarach - Krytym i Egipskim ;) Mam nadzieję, że znajdę coś godnego uwagi...
Korzystając z okazji chciałbym podzielić się swoimi refleksjami na temat praktyk IAESTE w Turcji. Zadowolenie z praktyk zależy w dużej mierze od szczęścia - do mnie się ono bardzo szeroko uśmiechnęło, ale niektórzy nie mieli tyle szczęścia co ja (np. Sabina z Niemiec, która rzuciła swoją pracę po 3 dniach). Największy uśmiech losu to fakt, że mam do pracy zaledwie 15-20 minut spacerkiem - nie dość, że nie tracę czasu na dojazdy i unikam komunikacji miejskiej w godzinach szczytu, to w dodatku oszczędzam bardzo dużo pieniążków, bo przemieszczanie się po Stambule do najtańszych przyjemności nie należy. No i w przeciwieństwie do części osób, nie muszę pracować w soboty.
Ponadto w moim biurze bardzo dużo osób mówi po angielsku, co jest ewenementem w tureckich warunkach. Co więcej - moi współpracownicy są życzliwi, pomocni i nie ma godziny, żeby ktoś nie zapytał 'jak leci?' :) Jestem traktowany z szacunkiem, a nie jak piąte koło u wozu czy zło konieczne... Aż chce się przychodzić do pracy, kiedy panuje w niej taka miła atmosfera... :) W dodatku mój szef (o czym już chyba wspominałem) był także praktykantem IAESTE (w Brazylii) więc jest wyrozumiały i nie widzi problemu, by dać mi wolne w przypadku jakiegoś ciekawego wydarzenia ('bo te praktyki są nie tylko po to, żeby zdobyć doświadczenie zawodowe, ale także żeby poznać inne kultury' - że pozwolę sobie go zacytować ;)).
No i na koniec (rzecz wcale nie mniej ważna od wcześniejszych) - w mojej pracy coś robię i w dodatku to coś jest ciekawe ;) A z tym bywa naprawdę różnie, bo firmy zatrudniają nas w sumie w ciemno i nie zawsze wierzą w nasze umiejętności. W związku z tym czasami nie dają praktykantom zadań na miarę ich kwalifikacji albo praktykanci-pechowcy w ogóle nic nie mają do roboty i siedzą tylko w pracy, żeby czas się zgadzał. Na przykład jeden z kolegów (architekt), klei w pracy modele z tektury, inna koleżanka w pracy pojawia się sporadycznie... Troszkę strata czasu, ale tak trafili... Co ciekawe, zdarza się, że w firmie jest więcej praktykantów - oprócz nas 'międzynarodowców', w firmach często są także praktykanci z Turcji. A że w Turcji zwyczajowo praktykantom się nie płaci to zdarzają się i takie kuriozalne sytuacje, że w jednym biurze jest praktykant z innego kraju, który przez cały dzień nic nie robi i mu za to płacą oraz miejscowy praktykant, który wypruwa sobie żyły za darmo... Życie nie jest sprawiedliwe... ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz